Kilka osób przysłało swoje osobiste wspomnienia związane ze zmarłym niedawno Ojcem Zdzisławem Szymczychą. Zachęcamy do zapoznania się z nimi i modlitwy w intencji byłego moderatora Domowego Kościoła rejonu kłodzkiego.
*
Jako członkowie Ruchu Światło-Życie a szczególnie jego gałęzi rodzinnej Domowego Kościoła, pożegnaliśmy kapłana i zakonnika o. Zdzisława Szymczychę. Osobiście znamy ojca od około siedmiu lat jako spowiednika i ojca duchownego, który towarzyszył nam w sposób szczególny w trakcie pełnienia przez nas przez dwa lata posługi pary rejonowej. O. Zdzisław zgodził się wówczas podjąć posługę moderatora rejonowego Domowego Kościoła, którą sprawował, aż do swojej śmierci. Został także opiekunem nowo powstałej w rejonie kłodzkim diakonii modlitwy.
Wspominamy go przede wszystkim jako kapłana niezwykle pokornego i skromnego, który służył radą i dobrym słowem. Zawsze pogodny i uśmiechnięty, bardzo wyrozumiały, gotowy by wsłuchać się w nasze problemy. Jednocześnie o sobie prawie nigdy nie mówił, nawet w czasie choroby. W dzisiejszym tak zabieganym świecie zawsze znalazł czas dla drugiej osoby, zjednywał sobie serca tak starszych jak i młodszych. Dobro wychowania dzieci i młodzieży leżało mu bardzo na sercu. Zaszczepiał miłość do różańca świętego, zarówno dorosłym jak i dzieciom. Niejednokrotnie powoływał się na pisma Jana Pawła II (którego bardzo cenił), zarówno w głoszonych przez siebie konferencjach, kazaniach jak i indywidualnym kierownictwie.
Wielki patriota! Dla spraw Polski jak i bieżących potrzeb Kościoła wypraszał łaski w organizowanym dwa razy do roku 7-dobowym Jerychu. Gorąco pragnął, aby Najświętsze Serce Jezusa i Niepokalane Serce Maryi, które sam darzył wielką miłością, były bardziej znane i kochane. Równocześnie dobrze rozumiał charyzmat naszego Ruchu, cenił postać ks. Blachnickiego szczególnie zainicjowanego przez niego dzieła Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, której był przez wiele lat członkiem. Wspomagał Ruch pełniąc również posługę moderatora rekolekcji.
Dziękujemy Bogu, że postawił tego gorliwego kapłana na drodze naszego życia, zarówno wspólnotowego jak i rodzinnego, bo ze smutkiem możemy powiedzieć, że straciliśmy również przyjaciela rodziny, który udzielał pierwszej Komunii św. naszej córce i przeprowadził Intronizację Najświętszego Serca Jezusa i Maryi w naszym domu. Dziękujemy Bogu za owoce jego życia kapłańskiego i zakonnego, które na Chwałę Bożą służą Polsce, Kościołowi, wspólnotom, rodzinom i indywidualnym osobom.
Agnieszka Stańczyk Biernacka
*
Pamiętam Cię Ojcze Zdzisławie, jak dobrego Tatę, takiego, na którego można było liczyć, który miał czas i cierpliwość oraz który dał mi dużo dobrego słowa i pocieszenia. Ojcze Zdzisławie, w rozmowach z Tobą miałam okazję doświadczyć działania Ducha Świętego, do którego modliłeś się, jak się nawracałam. Dzięki Twojej obecności, Ojcze, uwierzyłam w Żywego i Obecnego Boga we wszystkich moich sprawach w życiu. Dziękuję za długie, trudne pierwsze prawdziwe spowiedzi, za Twój spokój serca.
Aurelia
*
Święty na wyciągnięcie ręki
„Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi chwała i cześć!”
To nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych. To zbyt często powtarzany frazes. Bo zadaję sobie, i wszystkim, którzy znali ojca Zdzisława pytanie, kto Go zastąpi ? Ktoś może przejąć jego zadania, robić to co On wykonywał w posłudze zakonnej i kapłańskiej. Ale być ojcem Zdzisławem to trudne wyzwanie.
Być zdyscyplinowanym jak żołnierz w wojsku Maryi, gdy z energią powtarzał zawołanie sercańskie Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi cześć i chwała. Gdy przekazywał na oazie modlitwy , podczas konferencji o namiocie spotkania, swoje osobiste doświadczenie i pouczał nas, że w modlitwie potrzebna jest wierność. „Czasami to nasze ciało trzeba przywlec na modlitwę”. Ogromny hart ducha. Jego słowa były proste i zdecydowane. Głoszone z niezwykłą pewnością i głębokim przekonaniem wynikającym z wiary, mądrości, wiedzy, doświadczenia a tak właściwie z głębokości przemienionego Bożą miłością serca.
Być radosnym i otwartym. Być serdecznym człowiekiem. Okazywać życzliwość i szacunek każdemu. Zauważać ludzi. Myślę, że podobnie jak ja, każdy czuł się przez niego akceptowany i przez to zaczynał o samym sobie lepiej myśleć. Każdy doznawał otuchy i tej pozytywnej energii, która zapala i mobilizuje, żeby się bardziej starać.
Być stanowczym w tym co ważne. Gdy dzieci podczas Mszy rekolekcyjnej zbyt dokazywały , jako moderator dostał zadanie aby temu zaradzić. Bez zbędnego mówienia , podał dwie proste zasady. Dzieci siadają przy swoich rodzicach i jeżeli musi być cyrk to nie na środku kościoła tylko z boku, bo na Mszy Pan Jezus jest najważniejszy. Dwa proste zdania przemówiły do wyobraźni uczestników i sytuacja uległa poprawie.
Być gotowym do służby i obecnym wśród ludzi. Wystarczy pobieżnie przejrzeć wykaz jego zadań w zakonie i dodać do tego mnóstwo tych, których dodatkowo się podejmował. Zawsze solidnie przygotowany jednak nie opierał się na swojej mocy. Głoszenie rozpoczynał modlitwą do Ducha Świętego. Jeszcze brzmią w uszach te jego pokorne słowa „Przyjdź Duchy Święty przez potężne wstawiennictwo Najświętszych Serc Jezusa i Maryi”.
Być pokornym i skromnym. Nie myśleć o sobie. Dawać siebie współbraciom, parafianom, innym wspólnotom. Na rekolekcjach, w sakramencie pokuty, w kierownictwie duchowym, w Jerychach modlitewnych. Mieć zawsze czas dla ludzi. Zadawalać się tym co jest i dziękować za wszystko.
Być dojrzałym człowiekiem i prawdziwym mężczyzną na wzór św. Józefa, który był zdolny z miłością wychować „nie swoje dziecko” . Być ojcem duchowym wielu „dzieci”. Spowiedź drugiego człowieka była tak ważna, że jak mówił jeżeli ktoś potrzebuje spowiedzi to trzeba znaleźć czas nawet jeżeli coś się „zawali”. Być człowiekiem świadomym swojej grzeszności i często się spowiadającym.
Być wiernym swojej wierze do końca. W cierpieniu. Przyjąć cierpienie z pokorą. Nie skarżyć się. Zaufać i powierzyć się Maryi.
Takie słowa z ust rodaka z Ostrowa , ojca Kazimierza Szymczychy usłyszeliśmy podczas Mszy św. pogrzebowej.
„Każdy kapłan odchodzi za wcześnie…. Śmierć zakonnika i kapłana woła o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne, o tych którzy będą zwiastować Dobrą Nowinę i poniosą pokój. O to by młodzi ludzie mieli odwagę iść za głosem s: „Pójdź za mną”. Woła by kapłani nie lekceważyli daru kapłaństwa i z błahych powodów nie rezygnowali ze służby Bogu i ludziom. W końcu śmierć misjonarza woła o świętość rodzin o dobroć i miłość między ludźmi”
Z tym wołaniem w sercu zostaliśmy.
Wierzymy, że mamy bliskiego orędownika w niebie.
Wszystkich, którzy tęsknią za ojcem Zdzisławem, za jego charakterystycznym głosem, prostotą i życzliwością, zachęcam do odsłuchania jego konferencji.
https://www.youtube.com/watch?v=By_dzn8TLoA&t=121s
Urszula Bieda